poniedziałek, 6 stycznia 2014

Mama Dżema i glany

Dziś tak jakoś osobiście, postanowiłam się z Wami podzielić moją radością z powodu posiadania na własność najlepszej Mamy na świecie! :))

Myślę, że będzie więcej odcinków z nią, albowiem sypie tekstami jak z rękawa (Zupełnie jakby chciała zająć całą przestrzeń bloga dla siebie! Sprytne...)

Poniżej jeszcze ewolucja Dżema, która, jak widzicie, postępowała w zawrotnym tempie. Nie powiem, żebym żałowała jakiegoś etapu, każdy był hmm...co najmniej ciekawy :D Ale jak to ja, zawsze ze skrajności w skrajność. 

Metal zawsze w sercu! I wcale a wcale nie słuchałam nigdy Gosi Andrzejewicz.






I'm gonna be 18 till I die! 

czwartek, 2 stycznia 2014

Jaki Nowy Rok...


To wychodzi na to, że prześpię cały rok?



Sesja zbliża się nieubłaganie. Tydzień świąteczny był najwspanialszym prezentem od Mikołaja, albowiem pławiłam się w rozkosznym nicnierobieniu przez kilka dni. Ale to było tak dawno, że już nie pamiętam, kiedy ostatnio odpoczywałam!
Duńzgi mnie coraz bardziej ciekawi, myślę, że będzie coś ze mnie po tym kierunku...

Przesyłam specjalne pozdrowienia dla Huberta, gdyż mnie kopnął w tyłek, cobym się wzięła do roboty! (no nie dosłownie, bo jest bardzo daleko, ale tak powiedział i jakoś się go posłuchałam, więc życzę mu i Karolci wszystkiego dobrego i dużo dzieci, bo chcą dużo, to też im życzcie)

A sobie życzę więcej determinacji w robieniu dżemów, żeby w końcu swoją radosną tfurczością zawojować świat i wygrać roczny zapas internetu (ostatnie wiaderko już zostało w piwnicy...).