Nie no, tak nie wyglądam. Tak naprawdę wyglądam tak:
Generalnie nie polecam zakładania aparatu, jeśli następnego dnia idziesz do pracy. Ja wczoraj wytrzymałam dwie godziny i musiałam wrócić do domu, przysparzając kłopotu mojej pani manager...
Ale! Będę może pracować gdzie indziej! Wszystko się zaczęło rozkręcać, jak wrzuciłam na luz i przestałam się przejmować, że nic nie znajdę. Dziś miałam mieć rozmowę w szkole językowej, ale na stronie był ich stary adres i pojechałam w złe miejsce...Pani mnie bardzo przepraszała i spotkanie przełożono na przyszły tydzień XD
A teraz ćpam Apap, mam ochotę zrywać tynk ze ścian, zwinąć się w kłębek i płakać. Przed zerwaniem tego żelastwa powstrzymuje mnie myśl, że za tydzień ponoć ma nie być tak strasznie...wie ktoś coś na ten temat?
Póki co jestem na etapie jedzenia kaszy mannej, budyniu, kiślu (kisielu?), rozpaćkanej owsianki bez dodatków, koktajli i generalnie zmiksowanych wersji wszystkiego. Kochany Paweu mi gotuje i na wpół śniący idzie nad ranem po tabletki. A! I znalazłam w Biedronce mleko bez laktozy!!! Choć o dziwo, przyzwyczaiłam się do owsianki na wodzie. Teraz czekam na powrót żurawiny i orzechów. Trochę sobie pewnie poczekam...
Dziwne uczucie, mieć na zębach takie druty...
Pierwsza reakcja Mamy: "...to jak Ty się będziesz całować...?"
Cóż, na razie to z nikim się nie całuję, bo leżę i zwijam się w kulkę.
Dziś jest Pomorska Noc Matematyki, a jutro Dzień Liczby Pi i Koło Matematyków ma duużo roboty. Paweu ma wykład o szacowaniu niemieckich czołgów, więc całą noc kleiliśmy małe czołgi-rekwizyty. Może będę uroczą asystentką robiącą za maszynę losującą! :D
Na koniec przedstawiam Wam osateczną (mam nadzieję) wersję okładki do Opowieści z Północy! Dam znać, jeśli wyjdzie w nakładzie większym niż biblioteczno-uczelniany...bardzo ciekawe są te opowieści! I są tam moje ilustracje, jaram się!!!
Dobranoc!