poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pora deszczowa


W Gdańsku od kilku dni trwa pora deszczowa, musiałam zatem uzbroić się w cierpliwość, coś do czytania i hektolitry herbaty. Na szczęście z tych trzech mogę narzekać jedynie na swój brak cierpliwości, bo w pogotowiu są biblioteki i Pavulon, który dostarcza dodatkowe porcje herbaty, gdy moja wewnętrzna leniwa buła buntuje się i nie chce wyjść już nie tylko na zewnątrz, ale nawet spod koca.

No i wreszcie mu się udało, niech to będzie jego życiowy sukces, namówił mnie do zagrania w GRĘ (po raz pierwszy chyba od roku). Napierdzielam w Cywilizację całymi dniami, poza momentami, kiedy mam jakiegoś ucznia, a jako że wakacje zbliżają się wielkimi krokami, to mam ich coraz mniej.
Więc teraz nie może się chłop uczyć do egzaminów, bo przecież jego tura.

Co do herbat - zabawne jest to, że poza pięcioma milionami rzeczy łączy nas dodatkowo ciekawa przypadłość - syndrom herbaciarza. Tak, wiem, to się nazywa uzależnienie, ale piję dużo wody, nie martwcie się o magnez w moim organizmie. Właśnie, pijcie dużo wody, zwłaszcza w upalne letnie dni (czyli nie teraz.)! Tu macie o tym fajny artykuł:
http://www.lekinacodzien.pl/2013/09/21/nadmiar-wody-w-organizmie-jak-sobie-z-nim-radzic/
Włączył mi się Troskliwy Meg.

Nasza kolekcja herbat wzbogaca się średnio raz na miesiąc, a mieszkanie powoli zamienia się w herbaciarnię. Propozycja podania napoju pada zanim jeszcze gość zdąży zdjąć odzież wierzchnią, a konwersacja wygląda zazwyczaj tak:

- Napijesz się czegoś?
- Jasne, herbaty.
- A jakiej?
- A jaką masz?
- Hmm...

W tym momencie następowało kilkuminutowe wyliczanie asortymentu, postanowiliśmy zatem stworzyć herbaciane menu. Obecnie ma już dwie strony :D



Wow, wow, nie macie kawy?
Tak, nie mamy kawy! Pavulon nie cierpi kawy, a ja piję ją tylko z dużą ilością mleka, syropu waniliowego i bitej śmietany raz na jakiś czas w jakiejś kawiarni. Nie za często, bo laktoza (Chociaż odkryłam, że mogę jeść większość przetworzonych mlecznych produktów - niestety odpada żółty ser - w związku z tym także i pizza ;( - oraz czekolada. Ale i tak ją jem czasem, chociaż potem umieram w męczarniach).

A Wy co byście wybrali, gdybyście przypadkiem byli w Gdańsku i wpadli do nas na herbatę? (Możecie to potraktować jako zaproszenie, ale spieszcie się, bo w wakacje nas tu nie będzie! ;)) Udzielajcie się w komentarzaaaach :)